top of page

Kiedy żadna droga nie jest za daleko... #4

Cześć!

Czytaliście może kiedyś jakąś książkę opartą na motywach Biblijnych? Zapewne powiesz, skoro pytam, to wystarczająco już pewnie cię zniechęciłam i aby przejrzeć tego posta i będziesz musiał:


a. Wypić coś mocniejszego, gdyż na trzeźwo nie dasz rady.

b. Przejrzeć na szybkiego.

c. Wyjść z bloga.

d. Nie wiem, po prostu przeczytam.


Nie ma mowy kochani to nie milionerzy, ale większość pewnie z was wyjdzie zaraz po pierwszym zdaniu. Chociaż byłabym mile zaskoczona, gdyby jakkolwiek wypowiedziane przeze mnie pierwsze zdanie nie było aż bespornie odstraszające. Z drugiej natomiast strony nie rozumiem, czemu właśnie tak jest.

Wiecie, często w wolnej chwili przeglądam Facebooka i to, co ludzie tam zamieszczają, a jeszcze bardziej zerkam na komentarze. Nic mnie tak nie bulwersuje, jak to, że jedna z osób umieszcza książkę do polecanych bądź opisuje tylko, bez nakazu jej kupowaniu a reszta pod spodem jedzie po niej jak po psie. Dlaczego? Bo jest to temat religijny? Polityczny? Seks? A może dotyczy innej orientacji? Nie, żebym była za czymś wymienionym powyżej, po prostu, gdy mi coś nie odpowiada, nie najeżdżam na nikogo.

Ok, nie powinno się poruszać wszystkich tematów na przykład w sklepie, kiedy jakaś ekspedientka nas obsługuje, bo może mieć inne zdanie, (tak, zdumiewające, ale to też są ludzie) czy tam na święta przy karpiu i tak dalej. Na stronie dotyczącej wyłącznie książek, które nam się podobają, uważam, że może być podany różny gatunek, jaki tylko nam się podoba. Po to jest, aby się tym dzielić!

Gdzieś tam na świecie są ludzie przecież, którzy mają do nas zbliżone gusta, więc przypuszczalnie w nadzwyczaj świecie czekają na ciebie, aż dodasz tego cholernego posta i będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Nie rozumiem tylko, dlaczego ludzie pod spodem nie umieją uszanować czyjegoś wyboru i gustu, z góry narzucają mu swój pogląd albo mówią, co jest właściwe a co nie. Jeśli jesteś taką osobą i właśnie jakimś magicznym sposobem trafiłeś na mój blog, to powiem ci jedno: Nie jesteś Bogiem, by oceniać innych i mówić mu, co mają robić. Człowiek jest tylko małym ziarenkiem na tej planecie, które i tak skończy tak, jak inni. Cokolwiek zrobisz lub powiesz, nie uchroni cię od śmierci. Helooo.



Zapewne teraz ktoś powie, że to ja niby napisałam ten post i wypowiadam się na ten temat, próbując nawrzucać osobie, która mnie obraziła. Otóż nie. Mało razy udzielam się w internecie, jeśli chodzi o komentowanie. Bardziej przeczytam i zostawię to dla siebie, bo niby z jakiej paki mam robić przykrość drugiej osobie?

Niestety znalazłam taki post na jednej ze stron, gdzie zostały wrzucone obrazy ksiąg religijnych. Nie wiem, czy dotyczyły Boga, księży czy jeszcze czegoś innego, ale bardzo nie spodobało mi się zachowanie innych uczestników. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, że w internecie nie jesteście do końca anonimowi. Ślad zawsze po was zostanie, nieważne jaki. Chyba więc wypadałoby sie zastanowić nad swoim postępowaniem?


Wyobraźcie sobie na przykładzie, że osoba tam po drugiej stronie, którą obrażacie, cierpi na depresje, załamanie nerwowe albo dopiero co obudziła się do życia i że chciała podzielić się z wami swoim światem, a wy na trzeźwo gnoicie tę osobę. A co jeśli przez niektóre wasze komentarze, ta osoba odbierze sobie życie? Nie będzie wam przykro? Ludzie, zastanówcie się, nie myślcie tylko o sobie. Możecie wziąć też ze mnie przykład i po prostu przeczytać, lecieć dalej bez obrażania. No może, jeśli chodzi o zwierzęta, to czasami zabiorę głos, ale przeważnie lecę naprzód. Mam stanowczo za dużo na głowie i problemów osobistych, żeby robić komuś kolejny problem bądź sobie. Czasem odnoszę wrażenie, że albo świat bez internetu był lepszy lub nie wiedzieliśmy o połowy rzeczach. Zapewne to drugie, bo wątpię, że ludzie nagle (w większości oczywiście), wyjęli sobie mózg, wstawili do słoika i na ozdobę się nim chwalą, gdy tylko ktoś do nich przyjdzie.



Nawiasem mówiąc, to czy rozmyślaliście na przykład, czy wasze postępowanie nie jest śledzone lub sprawdzane? Nie chodzi mi tutaj o policję, ale powiedzmy waszego przyszłego szefa? Składacie świetne CV i opisujecie, jacy jesteście kompetentni, macie zdolności adaptacyjne, odpowiedzialni, profesjonalni, macie umiejętność pracy w zespole i zasadniczo chodzący perfekcjoniści a po przeczytaniu waszych mądrych wypocin, przyszły szefuńcio załamuje ręce? Tak, niektórzy pracodawcy sprawdzają dużo rzeczy. Jeśli ubiegasz się o wyższe stanowisko, a twoja praca ma na celu robotę zespołową itd. to niestety, też jesteśmy w taki sposób sprawdzani. Zresztą nie chodzi o to, jakie stanowisko będziemy mieć, bo nie twierdzę, że wszyscy są tacy, ale się zdarzają takie rzeczy.

Pamiętam, jak ja byłam na jednej z rozmów kwalifikacyjnych a osoba, z którą miałam właśnie taką pogawędkę, wchodziła na mój Instagram, sprawdzając ile mam ludzi oraz patrzyła na komentarze. A jeszcze indziej byli na moim Facebooku, choć mam raczej większość rzeczy zablokowanej to niestety nie ginę gdzieś indziej. Powiem wam, że raz miałam także zaproszenie do grona znajomych przez gościa, z którym jeszcze nie zaczęłam współpracę. Uwierzcie mi, to nie są żarty. Mamy XXI wiek!


Wracając do naszej powieści. Nie pamiętam, od którego księdza dostałam tę małą czytankę, ale dostałam ją w kościele. Podejrzewam, że gdyby chciało się ją przeczytać, trzeba by było zakupić internetowo, chyba że znacie kogoś, kto ją może wam dostarczyć. Nie bezpodstawnie nazwałam ją niewielką, ponieważ ma tylko 79 stron. Mnie wystarczyła niecała godzina, by ją przeczytać. Tak, jestem z siebie dumna!


Kiedy żadna droga nie jest za daleko...

Mamy tutaj 2 autorów JasminYildiz i Werner Gitt. Pierwszy z nich opowiada nam niezwykłą historię etiopskiego ministra opartą na motywie Biblijnym. Niby powieść dobrze nam znana, ale dla niektórych niezbyt zrozumiała, dlatego została wyjaśniona w jak najlżejszy sposób. Tekst czyta się niesamowicie szybko, w dodatku jest tak łatwy do ogarnięcia, że nawet dzieciaki mogą ją spokojnie przeczytać i dużo się dowiedzieć. Warner choć przyznaje, że Biblia nie mówi o pobudkach ministra ani o jego podróży przez pustynie czy rozmowach prowadzonych w Jerozolimie, ale wpadł na świetny pomysł, żeby dopisać poszczególne fragmenty i opowiedzieć je tak, aby każdy mógł zrozumieć ten przekaz. Zaprasza więc do współpracy kobietę urodzoną w muzułmańskim kraju. Tak, dobrze czytasz. Babeczka otwarcie przyznaje się do tego, że w dzieciństwie odwróciła się od Boga oraz popełniła długą listę grzechów, ale w końcu odnalazła Wszechmogącego na nowo i jest z tego powodu bardzo wdzięczna. To właśnie jej możemy zawdzięczać przesłanie.


Opowiadanie kręci się wokół człowieka, który ma praktycznie wszystko, bogactwo, rodzinę, dobrą posadę, zdrowie i wiele innych rzeczy. Nie może narzekać na cokolwiek, jednak nie czuje się zbyt spełniony tym wszystkim, bo mimo tego marzy o życiu wiecznym i o odnalezieniu Boga. Brakuje mu tylko tego i jest wielce zdesperowany, aby osiągnąć swój cel. Dręczony własnymi pytaniami bez odpowiedzi wyrusza w podróż do Judei. Udaje mu się tam dotrzeć wraz ze swoimi sługami i nie tracąc czasu, wypytuje się wszystkich o Boga. Z początku nie znajduje wiele informacji, ludzie odsyłają go w różne miejsca od świątyń do ortodoksyjnych żydów, ale nie znajduje tam odpowiedzi. Każdy albo nie wierzy, nie umie wytłumaczyć albo uważa się za idealnego, nie przypisując sobie żadnych zarzutów.


Spędza w Judei kilka dni. Wie już, że ten, kogo szuka, nazywa się Jezus, uzdrowił chorych oraz to, że został ukrzyżowany i nie mógł się bronić. Minister nie rozumiał jego postępowania oraz jaki ma to związek z jego dręczącymi go pytaniami. Przecież to nie ma nic wspólnego z życiem wiecznym. Zrezygnowany postanawia spakować się i wyruszać w stronę domu, gdy niespodziewanie zjawia się Filip, który zostaje wysłany przez Boga. Zatrzymuje go i opowiada mu historię o mesjaszu, który umarł za nas, byśmy później mogli wstąpić do życia wiecznego. Z początku człowiek ten jest oszołomiony opowiadaną mu historią, wnet zafascynowany. Nie uważa się jednak za grzesznika i dopiero Filip mu wyjaśnia, że każdy z nas nim jest. Minister zaczyna rozumieć postępowanie swoje oraz odnajduje upragnione odpowiedzi. Chce o swoim odkryciu poinformować innych oraz opowiedzieć o tym, co się dowiedział. Nareszcie odczuwa niezwykłą ulgę. Dziękuje Filipowi i wyrusza do domu.

Po drodze jednak zostaje wystawiony na próbę. Jeden z jego ludzi zostaje ranny w wyniku napadu przez tak zwanych nieproszonych gości. Jego słudzy wręczają mu amulet, aby ten wyzdrowiał, minister wyrzuca kamień, rzucając ostre spojrzenie swoim ludziom i zaczyna prosić Boga o pomoc. W tym samym czasie mały chłopiec, który zostaje pogryziony przez moskity, zaczyna bardzo się źle czuć, minister i w tym wypadku zaczyna się modlić. W obu przypadkach jego ludzie zostają uzdrowieni. Mamy również opis jak nasz główny bohater zostaje ochrzczony, a potem wraz z uzdrowionymi sługami zaczyna głosić ewangelię.

Wiecie to nastawienie jego i tego, jak bardzo chciał odnaleźć życie wieczne oraz ta energia jest nie tyle przerażająca co niesamowita. Ile jest osób w dzisiejszych czasach, które potrafią zostawić wszystko i iść za Bogiem? Ilu ludzi chce rozmawiać o swoim ojcu oraz próbować zmienić swoje życie? Mało.


Gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości czy zawarty w książce tekst przez Jasmin jest prawdziwy, Werner przy końcowych stronach przypisuje nam poszczególne wycinki z Biblii. Dzięki temu nie ma wątpliwości co do poprawności naszego tekstu. Możemy znaleźć również i jego przemyślenia oraz dosłownie instrukcje trafienia do nieba. Nie opisał oczywiście tego w punktach, aby nikt mnie źle nie zrozumiał, ale przytoczył i wytłumaczył inne wersety z księgi, które w nadzwyczaj świecie mogą nam pomóc. Wspomina również o modlitwach i jakie są ważne w naszym codziennym życiu oraz o przestrzeganiu przykazań Bożych. Opowiada o tym, że warto rozmawiać z najwyższym, bo on zawsze nas słucha. Pokazuje nam przykład nawet modlitwy, który brzmi tak:


,, Przyjmuję Cię jako Pana i Zbawiciela. Panuj w moim życiu. Pragnę prowadzić życie, które podoba się Tobie. Wesprzyj mnie, proszę, abym zrezygnował ze wszystkiego, co w twoich oczach nie jest dobre i pobłogosław mnie nowym sposobem zachowania. Pomóż mi zrozumieć twoje słowo, Biblię.

Pomóż mi pojąć to, co do mnie mówisz i proszę, żebym wciąż na nowo znajdował radość w Słowie. Pokaż mi, proszę, drogę, którą mam traz iść, i daj mi posłuszne serce , abym mógł za Tobą podążać.

Dziękuję, że mnie wysłuchujesz. Wierzę, że jestem Twoim dzieckiem i że pewnego dnia trafię do nieba i spędzę z Tobą wieczość. Uznaję, że ta niesłużona łaska jest ogromnym zyskiem i ciesze się z pewności, że w każdej sytuacji jesteś przy mnie, także w tej chili. Proszę, pomóż mi znaleźć ludzi, którzy w Ciebie wierzą, a także wpsółnotę, w której Twoje Słowo jest wiernie głoszone. Amen"


Jedni uważają, że mają wszystko i nie potrzebują już niczego innego. Drudzy, że są na tyle zajebiści, iż mogą śmiało mówić innym, co mają robić. Nie, którzy się boją odezwać, a jeszcze innym wszystko zwisa, ważne jest teraz. Nikt nie bierze pod uwagę tego, jak to jest być po drugiej stronie, że nie uciekniemy przed śmiercią. Nie ważne co byśmy planowali to i tak ma Bóg dla nas inne plany. Dzisiaj jesteśmy i jutro nas nie ma.

Mam czasami tak, że myślę o tym, ale nie uważam się za idealną lub coś w ten deseń. Jestem człowiekiem i zapewne mam niesamowity życiorys, jeśli chodzi o listę grzechów, ale staram się to przynajmniej naprawiać, bądź też zmienić, jakoś inaczej patrzeć na resztę rzeczy. Wiadomo, że w życiu nie chodzi tylko o robienie dobrych uczynków, bo takich tez mam sporo na koncie, ale jaka bym nie była, nie wstydzę się mówić o Bogu. Jeśli chodzi o zawarty tekst w książce to akurat wierze, że modlitwy dużo dają, mi pomogły wiele razy. Nie mówię ci tego, że masz nagle zacząć wierzyć w Pana, jeśli jesteś ateistą. Nie żądam od nikogo niczego. Każdy jest wolnym człowiekiem i jeśli będzie tylko chciał sam, znajdzie swoją drogę. Liczę na to, że nie zostanie to źle odebrane. A nawet jeśli to trudno nie zmienię zdania.


Osobiście polecam tę powieść każdemu, nawet jeśli w coś nie wierzysz. Jakimś cudem książka, ma dużo takiej energii pozytywnej. Nie patrzę na nią jak na coś szalonego, ale podoba mi się zaangażowanie tego ministra. Mało jest ludzi takich zaangażowanych, w cokolwiek. Nie wiem czemu, ale wywołała uśmiech na mojej twarzy, ciesze się, że był ktoś, kto mu pomógł odnaleźć upragnioną rzecz. A poza tym uważam, że jeśli chodzi o ocenianie Biblii, ksiąg czy historycznych opowiadań, nie powinno się w ogóle punktować. Wiadome jest to, że niektóre teksty pisane są ciężej i dużo trudniej nam się je czyta. Jednak to są czyjeś przeżycia i być może po prostu nie potrafił tego opisać bardziej. Tak zapamiętał tę historię. Przypadki są różne, nawet ktoś po prostu może być na co dzień taki i nie umie być inny? Jeśli coś nam się nie podoba, dlaczego po prostu nie ominiemy tego i pójdziemy dalej?


Tak sobie myślę, że gdyby w dzisiejszych czasach ten człowiek (minister) napisał coś takiego na Facebooku, zostałby masakryczne skrytykowany. Nie twierdzę, że w tamtych czasach ludzie byli bardziej wierzący, bo przecież ukrzyżowali Jezusa, ale proces jego fascynacji trudno byłoby utrzymać. Nadal są różni misjonarze oraz ludzie, którzy są krytykowani, ale bardzo często uciszani. To niesamowite, że kiedyś nowiny roznosiły się wszędzie niczym wiatr, a nie było żadnych telefonów czy komputerów. A dzisiaj, choć mamy taką możliwość przeznaczamy ją na niszczenie drugiego człowieka.


Jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę.


- A jaką ty wybrałeś, odpowiedz?



Pozdrawiam!

Comments


SUBSCRIBE VIA EMAIL

Thanks for submitting!

© 2023 by Salt & Pepper. Proudly created with Wix.com

bottom of page